Panta rhei

pomaranczk_small

Kochani,

to piękne lipcowe przedpołudnie, gdy w Warszawie z nieba leje się na wskroś śródziemnomorski żar, jest dla mnie trudną chwilą, a zarazem chwilą wielkiej radości, bo niesie nadzieję nowego początku.

Przychodzi mi dziś niejako pożegnać się z Wami jako redaktor naczelna magazynu „La Rivista” i powitać Was po prostu jako Julia Wollner.

Wczesną jesienią pojawi się na świecie moja druga córeczka. Piękne wydarzenie, na które bardzo czekam – nie ma przecież cudu większego, niż narodziny Nowego Życia. Ma ono jednak swoje wymogi. Bardzo wierzę, że jest do pogodzenia z pisaniem, z twórczym nastawieniem do codzienności, z przeżywaniem każdej chwili z pasją. Ba! – wręcz stymuluje kreatywność, pozwala intensywniej cieszyć się prostymi rzeczami, które nagle zaczynamy widzieć oczami dziecka. Tym wszystkim obiecuję dzielić się z Wami szczodrze na mojej stronie. Tu zawsze, nawet jesienią, świecić będzie śródziemnomorskie słońce.

Niestety wymogi Nowego Życia nie są do pogodzenia z pracą po kilkanaście godzin na dobę, a tak wyglądało w moim przypadku prowadzenie magazynu „La Rivista”. Tym z Was, którym nie są znane kulisy mojego przedsięwzięcia, wyznam, że nie pracowałam tylko jako redaktorka, pomysłodawczyni czy osoba nadzorująca projekt. Wręcz przeciwnie – powiedziałabym, że była to drobna część mojego zawodowego życia. „La Rivistę” na co dzień prowadziłam prawie zupełnie sama, przy pomocy moich kochanych przyjaciółek i wsparciu wydawcy (kochani, Wam dziękuję dziś po wielokroć, podobnie, jak wszystkim wspaniałym autorom, bez których nasze pismo nigdy by nie powstało!). Wiele godzin dziennie zajmowały mi działania takie, jak pakowanie kopert, bieganie na pocztę, noszenie paczek z hali magazynowej, płacenie i wystawianie faktur, koordynacja zamówień i cała masa czynności, które ciężko robić z noworodkiem na ręku.:)

Dlatego też podjęłam decyzję, o której w felietonie na końcu nowego numeru, dostępnym także tutaj, mówię: controcorrente. Pod prąd. Na przekór wszechobecnemu pędowi – na moment zwolnię. Będę całą sobą cieszyć się z narodzin maleństwa, a do Was, kochani Czytelnicy, wrócę na papierze w przyszłym roku. Czy powrót ten będzie miał na imię „La Rivista”, czy może trochę inaczej – to się okaże. Obiecuję jednak, że na wiosnę zaskoczę Was nowymi i, mam nadzieję, jeszcze bardziej inspirującymi działaniami wydawniczymi! Będę nad nimi pracować podczas częstych – jak pewnie ciut naiwnie ufam! – drzemek mojego maleństwa. W międzyczasie bądźcie proszę ze mną na julia-wollner.com oraz na facebookowej stronie dostępnej tutaj. Jest to miejsce stworzone specjalnie dla Was, którzy dajecie mi ogrom radości i jakże wiele uczycie.

Dziękuję Wam z całego serca za wspólnie spędzone trzy lata, a pełnię podziękowań usłyszeć możecie w poniższym video.

 

Najserdeczniej
signature_page1_image1

UWAGA: Prenumeratorzy magazynu „La Rivista”, którzy dokonali wpłaty za przyszłe wydania, otrzymają zwrot pieniędzy. List w tej sprawie został dołączony do egzemplarzy numeru lipcowego, wysłanych do Was w dniu dzisiejszym.

Udostępnij znajomym!