Z dziećmi w Atenach

Jestem matką-podróżniczką. Trochę z wyboru, trochę z konieczności, a na pewno – z przyjemnością.

 

Wierzę i wiem z autopsji – pozostawiając oczywiście innym prawo wyboru i w pełni akceptując odmienne decyzje – że z maluchem pożna podbijać świat już od pierwszych miesięcy. Maleńkie rączki, które zamykają się na naszych dłoniach chcących ogarnąć piękno świata, są dodatkową, niezwykle mocną przyprawą, sprawiającą, że każda wycieczka zamienia się we wzruszające doświadczenie. Moja Tullia, dziś pięcioletnia, miała niecałe 2 miesiące, gdy wędrowaliśmy z nią po Pustyni Negev i pływaliśmy z delfinami w Morzu Czerwonym; trzy miesiące, gdy wybraliśmy się na zwiedzanie londyńskiego British Museum. Półroczna krążyła już dzielnie na naszej standardowej linii Polska-Włochy-Izrael i najlepiej spało jej się w samolocie, a gdy miała siedem miesięcy, przyszedł czas na spotkanie z Atenami. Spotkanie, podczas którego moje dziecko było, jak zawsze, ciekawe świata, spokojne, radosne. Zachwyt rodziców, którego nie ukrywali, zwiedzając swoje ulubione zakątki, wywoływał u niej szeroki, bezzębny uśmiech.

 

FullSizeRender

Tullia, mama i agora, Ateny 2011

 

W tej chwili szykuję się do pierwszych wojaży z drugą córą. Czy będą równie bezproblemowe? Zobaczymy. Jeśli Lia, jak jej starsza siostra, wykaże chęć towarzyszenia rodzicom w podróży, na pewno zaplanujemy na najbliższe miesiące niejedną pasjonującą, śródziemnomorską wycieczkę. Punktem obowiązkowym będą oczywiście Ateny. To ważne dla mnie miasto, do którego pielgrzymuję co kilka lat. Chcę przypomnieć sobie pejzaż, wśród którego kształtu nabierała nasza cywilizacja… w zasadzie cały nasz świat.

atenyzdziećmi

 

Tym razem zapakuję do torby książkę, którą podarowało mi wydawnictwo Książkowe Klimaty: Z dziećmi w Atenach Alicji Kordos. Ten poręczny przewodnik zastąpi mi godziny poszukiwań w internecie, bowiem nie tylko zapewnia dokładny opis najważniejszych zabytków – które akurat doskonale już znamy – ale także podpowiada nowe, oryginalne trasy (czy wpadlibyście na pomysł odwiedzienia ateńskiego muzeum kolejnictwa albo muzeum teatru cieni?). Przede wszystkim jednak dostarcza wielu informacji praktycznych. Gdyby wpadł w moje ręce kilka lat wcześniej, nie musiałabym dziś kupować nowego wózka dla drugiej córki… Pierwszy, należący do Tullii, dokonał swojego żywota właśnie w Atenach: rama nie podołała stromym zboczom, a kółka krzywym chodnikom. Rodzice zapasjonowani antyczną historią nie wzięli pod uwagę utrudnień, jakie stawia przed maleńkim turystą współczesna grecka metropolia…

Wyjazdu do Grecji, który odbędziemy zapewne na wiosnę, nie mogę się już doczekać. Lia na Akropolu, Lia wśród maków Karameikos… Lia wystawiająca nosek do słońca i raczkująca po ziemi filozofów. Dla Greków jej imię znaczy ‚dobra nowina’ – jest skrótem od popularnego w Helladzie imienia Evangelia. Jestem pewna, że zwiedzanie Aten z dobrą nowinką w spacerówce będzie wspaniałą przygodą, której pomogą wskazówki spisane w niebieskim przewodniku.

 

Udostępnij znajomym!