Są w mediach tematy, które powracają jak bumerang: w listopadzie zaskoczeni przez zimę drogowcy, w wakacje – walka z upałami i sposoby na ich przetrwanie. W ten ostatni doskonale wpisuje się wątek chłodzącego przysmaku, zwanego na Półwyspie Apenińskim „gelato”. O jego historii, a także o niezwykłym muzeum – Muzeum Lodów – opowiadałam rok temu na antenie Polskiego Radia oraz na blogu magazynu o Włoszech „La Rivista”.
Aby posłuchać audycji radiowej, zajrzyj tutaj:
http://www.polskieradio.pl/197/3578/Artykul/1186288,Antyczna-historia-lodow-Sorbety-jedli-juz-Rzymianie
O włoskich lodach można bez końca. W swoich rozmaitych tekstach i wystąpieniach wspominałam już o wielu faktach z nimi związanych. Mówiłam o przydatnym teście „na pistację” (omijamy szerokim łukiem lodziarnie, w którym lody pistacjowe mają barwę jaskrawozieloną, oznaczającą mnogość sztucznych barwników; zamawiamy deser tam, gdzie znajdziemy kolor zgniłozielony – coś między wyblakłą ochrą a oliwką). Informowałam, że mrożonymi przysmakami delektowali się już antyczni Rzymianie. Pisałam o alchemiku Katarzyny Medycejskiej, któremu zawdzięczamy podobno współczesną formę gelato. Podkreślałam, że najlepsze lody jadłam bodajże w Brescii, a nocami śnię o tych fiołkowych z Neapolu. O lodach rozprawialiśmy także na łamach prowadzonego przeze mnie magazynu „La Rivista” – trudno przecież o bardziej wakacyjny temat. Ola Seghi, moja koleżanka-specjalistka od włoskiej kuchni, cytowała w swoim artykule źródła, według których Włosi wydają rocznie na lodowe desery około 2.5 miliarda euro.
Nie powiedzieliśmy jeszcze jednak pewnej bardzo ważnej rzeczy!
Starożytni Grecy i Rzymianie znali dziewięć Muz – bogiń sztuki i nauki; wyróżniali dziewięć dyscyplin, którymi te urodziwe córki Zeusa się zajmowały. Współcześni dopisali do nich jeszcze dziesiątą (kino) i jedenastą (telewizja). Dziś okazuje się, że po olimpijskich zboczach musi stąpać jeszcze jedna bogini, bowiem lody, jak każda szanująca się dziedzina sztuki, doczekały się swojego muzeum.
Gelato Museum Carpigiani, bo tak brzmi pełna nazwa tego przybytku, znajduje się w miejscowości Anzola dell’Emilia, niedaleko Bolonii. Uważane jest za jedno z najpiękniejszych i najbardziej oryginalnych muzeów świata. Figuruje także w rozmaitych angielskojęzycznych rankingach typu „the coolest places in the world” i to wcale nie ze względu na panującą tam temperaturę. Nic dziwnego – jest to najprawdopodobniej pierwsze muzeum tego typu na świecie; otwarto je w 2012 roku. Stworzone w centralnej siedziby firmy Carpigiani, produkującej maszyny gastronomiczne, zajmuje ponad 1 000 m kwadratowych powierzchni, na której pokazane są najważniejsze etapy historii lodów. Podzielono je na pięć grup tematycznych.
1. Okres od czasów najdawniejszych po trzynasty wiek naszej ery (czas sorbetów – jeśli tak można określić desery przygotowywane na bazie śniegu). W sekcji tej dowiemy się, że w starożytnej Mezopotamii niewolnicy przebywali pieszo dziesiątki kilometrów, aby dostarczyć możnym śnieg, potrzebny do stworzenia chłodzącego smakołyku, a Arabowie uprawiali na Sycylii 400 gatunków kwiatów, które nadawały smak ich sorbetom.
2. Okres bezpośrednio po narodzinach lodów (XVI-XVIII wiek). To tutaj poznajemy bliżej historię Cosima Ruggierego, alchemika i astrologa na dworze Katarzyny Medycejskiej. Zetkniemy się też z nazwiskiem Bernarda Buontalentiego, architekta uważanego za pomysłodawcę lodów na bazie kremu jajecznego, oraz wieloma innymi postaciami, którym zawdzięczamy rosnącą popularność gelato.
3. Moment rozpowszechnienia się lodów na całym świecie (wiek XIX i XX).
4. Czas nowych technologii (pierwsza połowa XX w.), kiedy to wynaleziony zostaje rożek na lody. Oczywiście w Italii, gdzie rozpowszechnia się zwyczaj konsumpcji lodów na ulicy, podczas spaceru.
5. Druga połowa XX wieku: okres świetności produkcji włoskiej.
W poznaniu fascynującej historii lodów pomagają zwiedzającym liczne materiały interaktywne, prezentacje multimedialne, około 10.000 fotografii, nagrania video, a także zabytkowe maszyny, akcesoria i narzędzia.
Muzem czynne jest od wtorku do soboty między 9 a 18. Aby w pełni rozkoszować się proponowanymi tam atrakcjami, należy dokonać rezerwacji, która konieczna jest do udziału w zajęciach laboratoryjnych. Za 45 euro, podczas trwającego 3 i pół godziny spotkania, możemy nauczyć się szykować lody pod okiem mistrzów z firmy Carpigiani. Istnieje także opcja dla grup – co powiecie na team building wśród lodowych przysmaków? Wszystko to w wesołej, włoskiej atmosferze, ale na najwyższym poziomie merytorycznym. Warto bowiem pamiętać, że dla firmy Carpigiani jest to już druga inicjatywa tego typu: prowadzi ona także oblegany przez studentów z całego świata Uniwersytet Lodów, gdzie prowadzone są kursy aż w 10 różnych językach.
Co kryje się za samą marką, czy raczej nazwiskiem – Carpigiani? Poerio i Bruto, dwaj bracia-inżynierowie z Bolonii, to postacie niezwykle ważne w historii włoskich kulinariów. Zawdzięczamy um bowiem maszynę do lodów, którą zbudowali w 1945 roku i która do dziś uważana jest za podstawowe wyposażenie każdej lodziarni. Szacuje się, że codziennie na całym świecie sprzedawanych jest około 150 milionów porcji lodów wyprodukowanych w rzeczonym automacie.
Jeśli tego lata będziecie akurat w regionie Emilia-Romania, koniecznie odwiedźcie lodowe miasteczko niedaleko Bolonii. Jest naprawdę supercool! Ja zaś pędzę złożyć hołd lodowej Muzie. Właśnie wyciągnęłam śródziemnomorski przepis na czekoladowe lody z rozmarynem, który przekazała mi kiedyś Aleksandra Seghi.
LODY CZEKOLADOWE Z ROZMARYNEM
Składniki:
180 ml mleka
120 ml śmietany
60 ml słodzonego, skondensowanego mleka
50 g cukru
20 g gorzkiego kakao
1 mała gałązka rozmarynu
Rozmaryn na ilustracji w szesnastowiecznym włoskim zielniku.
Przygotowanie:
Do mleka wsypać kakao, dodać cukier oraz mleko skondensowane. Podgrzewać na małym ogniu tak, by nie doszło do wrzenia. Mieszać bez przerwy tak, by nie utworzyły się grudki. Kiedy wszystkie składniki dobrze się ze sobą połączą, masę odstawić do ostygnięcia. Listki rozmarynu zmiksować i dodać do masy lodowej. Całość odstawić na pół dnia, a najlepiej na całą noc. Zmiksować i włożyć do zamrażalnika.
Buon appetito!